czwartek, 22 sierpnia 2013

Powrót z wakacji

No więc wróciliśmy. Te kilka dni minęło bardzo szybko. Stanowczo za szybko. W pierwsze dni załapaliśmy się na całkiem niezłą pogodę i duże fale, za to nieciekawie było przez ostatnie dwa dni pobytu. Deszcz, przejaśnienia, deszcz... i tak na okrągło. Nie dało się nic sensownego zrobić.

A jak zachowywał się szanowny Pan Maniek? Otóż podróż zniósł bardzo dobrze, co jest dziwne jak na niego. Myślę, że to przez klatkę, w której przebywał podczas podróży... mógł się w pełni zrelaksować, a nie jak to było bez niej, latać po całym samochodzie. Był bardzo spokojny (nawet sobie przysypiał) nie licząc paru incydentów ze szczekaniem na inne samochody. :D
Gdy dojechaliśmy przywitała nas Lusia (mama Mańka). Niestety nie miała ochoty na jakiekolwiek spotkania z Maniusiem i trzymała go w pewnym dystansie od siebie. A szkoda, bo Maniek tak się ucieszył na jej widok.
W pokoju Maniek zachowywał się całkiem grzecznie. Bardzo spodobało mu się leżenie na kanapie i obserwowanie ogrodu z balkonu. No i byłam ogólnie z niego bardzo dumna dopóki nie przyszła pierwsza noc ... . Pięć minut po tym jak zasnęłam obudziło mnie (a tak właściwie tatę i brata też) przeraźliwe szczekanie Mańka. Baliśmy się bardzo, że obudzi cały pensjonat. Okazało się, że to tylko kręcący się na korytarzu państwo z pokoju obok. Ale to nie był koniec, tak jak to mi się to wtedy wydawało. Maniek obudził nas jeszcze szczekaniem trzy razy. Za trzecim mój tata się zdenerwował i postanowił wynieść pieska razem z klatką na balkon. Ja początkowo zupełnie się nie zgadzałam, ale później pod naciskiem taty zgodziłam się. Na szczęście balkon był zaraz koło mojego łóżka, więc na wypadek lamentów ze strony Mańka mogłam szybko do niego pójść. Wiedziałam, że początkowo nie mogłam zostawić Mańka samego, bo wpadłby w histerię, więc przykryta kocem siedziałam na balkonie przez godzinę czekając aż Maniuś zaśnie. Do „balkonowej biesiady” dołączył później mój tata. Po godzinie stróżowania poszliśmy do swoich łóżek zostawiając otwarte drzwi od balkonu. Balkon był zadaszony, więc mogłam spać spokojnie, bez obawy, że Maniek może zmoknąć. Na szczęście reszta nocy minęła bez potrzeby jakichkolwiek interwencji z mojej strony.
Ogólnie Maniek większość dni spędzał na plaży, gdzie na zmianę z bratem i tatą się nim opiekowaliśmy. Przez pierwsze dni był na plaży trochę nieokrzesany i trzeba było uważać, żeby sobie gdzieś nie polazł, ale z upływem czasu grzecznie się pilnował i nie oddalał się.
A co z pływaniem? Przez wszystkie dni (prócz ostatniego) nie było mowy, aby Maniek spotkał się twarzą w twarz z morską wodą, ale ostatniego dnia nastąpił przełom. Może dla niektórych to nic, ale dla mnie to bardzo dużo. Maniek oswoił się z wodą! Nie pływał, ale chociaż się zamoczył :). A wszystko dzięki zwykłemu patykowi, który mój tata znalazł na brzegu.
Zaczął się nim bawić z Łaciatym. Maniek był tak „nakręcony” na patyk, że bidak nie zauważył nawet, że wszedł do wody. W ogóle tego dnia na morzu były niezłe fale i rzucając mańkowego patyka w morze, fale po krótkim czasie przynosiły patyk z powrotem na brzeg.
Ten dzień pomimo brzydkiej pogody był moim ulubionym dzięki odważnej postawie Mańka.
Jestem z niego dumna, że chociaż na chwile zapomniał o strachu i zaczął dobrze się bawić.
Szybko nadszedł dzień powrotu. Pakowanie, pożegnanie i droga powrotna.
Kilka zdjęć z wyjazdu:







 Zapraszam do obejrzenia reszty zdjęć : https://www.facebook.com/profile.php?id=100003383363483&sk=photos&collection_token=100003383363483%3A2305272732%3A69&set=a.383263621796413.1073741829.100003383363483&type=1

 Jeżeli popełniłam w poście jakieś błędy, wybaczcie...  jest już dosyć późna godzina i mózg mi się wyłączył :P
Podsumowując... był to nasz pierwszy i na pewno nie ostatni wyjazd wakacyjny. Było świetnie i już nie mogą się doczekać wakacji za rok. :D
Życzymy udanych ostatnich chwil wakacji, Marcela i Maniek :)

5 komentarzy:

  1. Wspaniale, że Maniek przełamał się i wszedł do wody :). Pokonanie jakiegoś problemu czy przełamanie lęku u psa nierzadko cieszy bardziej niż niejeden sukces w zawodach :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że te ostatnie dni nie udały sie pogodowo, ale wielkie gratulacje, że Maniek wszedł do wody :D !! Oby więcej takich chwil ;)
    Śliczne zdjecia ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Urocze zdjęcia no i to ucho... Cudowne :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeden mały krok ku wielkiej przyszłości stanowi ogromny przełom dla tak małej istoty. Ja tak samo się cieszę z postępów mojej Sashy, dlatego też dokładnie wiem jak czułaś się widząc Pana Mańka w uścisku morskich źródeł. Pogoda pogodą, ale wakacje udane i przy tym pozostańmy ^o^
    Zdjęcia są po prostu cudowne *.*

    Pozdrawiamy,
    ŁAPKA!

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, że Maniek przełamał swój lęk. Teraz będzie tylko lepiej:)

    OdpowiedzUsuń