sobota, 31 sierpnia 2013

I znowu szkoła!

Przed nami ostatni dzień wakacji. Czy tylko mi tak szybko zleciały? Jeszcze tyle rzeczy miałam do zrobienia.
Planowałam nagrać nowy, porządny filmik sztuczkowy, ale za późno się chyba za niego zabrałam. Kiedy ja teraz znajdę czas na nagrywanie i montaż? Przecież to kupa roboty. Dopiero co wracałam do domu ze świadectwem w ręku, a tu już pojutrze do szkoły... i znowu 10 miesięcy ciągłej nauki, zadań domowych, kartkówek i sprawdzianów. Ehh, życie ucznia jest bardzo ciężkie :(
Nie chcę wiedzieć jak to teraz będzie... ile czasu będę miała dla Mańka. Ale jedno wiem na pewno... każdą swoją wolną chwilę, poświęcę właśnie jemu. Boję się, lecz mam nadzieje, że wszytko jakoś się ułoży.
A jak często będę pisała nowe posty? Nie mam zielonego pojęcia... co tydzień, 2,3? Będę się naprawdę starała jak najczęściej.
Powoli zaczynam myśleć nad kastracją Mańka, bo chciałam to zrobić dopiero na zimę, ale o tym będzie oddzielna notka. :)
Ostatni dzień wakacji zamierzam spędzić na zawodach Agility (Agility Brother Cup) w Bydgoszczy (a dokładnie w Myślęcinku). Jakby tutaj nie skorzystać, skoro to tylko godzinka drogi? :D Niestety późno wyjedziemy (nie zależy to niestety ode mnie) i wcześniej też musimy wrócić. Wszytko wychodzi na to, że Maniek pojedzie ze mną. Jestem ciekawa jak się będzie zachowywał, bo nie jestem w stanie togo przewidzieć. Postaram się później coś o tym naskrobać ;). W każdym razie ostatni dzień wakacji zapowiada się ciekawie. 
Życzę Wam wszystkim, aby ten rok szkolny był dla Was jak najlepszy i abyście mieli jak najwięcej czasu dla waszych pupili :)
Pozdrawiamy serdecznie, Marcela i Maniek :)









czwartek, 22 sierpnia 2013

Powrót z wakacji

No więc wróciliśmy. Te kilka dni minęło bardzo szybko. Stanowczo za szybko. W pierwsze dni załapaliśmy się na całkiem niezłą pogodę i duże fale, za to nieciekawie było przez ostatnie dwa dni pobytu. Deszcz, przejaśnienia, deszcz... i tak na okrągło. Nie dało się nic sensownego zrobić.

A jak zachowywał się szanowny Pan Maniek? Otóż podróż zniósł bardzo dobrze, co jest dziwne jak na niego. Myślę, że to przez klatkę, w której przebywał podczas podróży... mógł się w pełni zrelaksować, a nie jak to było bez niej, latać po całym samochodzie. Był bardzo spokojny (nawet sobie przysypiał) nie licząc paru incydentów ze szczekaniem na inne samochody. :D
Gdy dojechaliśmy przywitała nas Lusia (mama Mańka). Niestety nie miała ochoty na jakiekolwiek spotkania z Maniusiem i trzymała go w pewnym dystansie od siebie. A szkoda, bo Maniek tak się ucieszył na jej widok.
W pokoju Maniek zachowywał się całkiem grzecznie. Bardzo spodobało mu się leżenie na kanapie i obserwowanie ogrodu z balkonu. No i byłam ogólnie z niego bardzo dumna dopóki nie przyszła pierwsza noc ... . Pięć minut po tym jak zasnęłam obudziło mnie (a tak właściwie tatę i brata też) przeraźliwe szczekanie Mańka. Baliśmy się bardzo, że obudzi cały pensjonat. Okazało się, że to tylko kręcący się na korytarzu państwo z pokoju obok. Ale to nie był koniec, tak jak to mi się to wtedy wydawało. Maniek obudził nas jeszcze szczekaniem trzy razy. Za trzecim mój tata się zdenerwował i postanowił wynieść pieska razem z klatką na balkon. Ja początkowo zupełnie się nie zgadzałam, ale później pod naciskiem taty zgodziłam się. Na szczęście balkon był zaraz koło mojego łóżka, więc na wypadek lamentów ze strony Mańka mogłam szybko do niego pójść. Wiedziałam, że początkowo nie mogłam zostawić Mańka samego, bo wpadłby w histerię, więc przykryta kocem siedziałam na balkonie przez godzinę czekając aż Maniuś zaśnie. Do „balkonowej biesiady” dołączył później mój tata. Po godzinie stróżowania poszliśmy do swoich łóżek zostawiając otwarte drzwi od balkonu. Balkon był zadaszony, więc mogłam spać spokojnie, bez obawy, że Maniek może zmoknąć. Na szczęście reszta nocy minęła bez potrzeby jakichkolwiek interwencji z mojej strony.
Ogólnie Maniek większość dni spędzał na plaży, gdzie na zmianę z bratem i tatą się nim opiekowaliśmy. Przez pierwsze dni był na plaży trochę nieokrzesany i trzeba było uważać, żeby sobie gdzieś nie polazł, ale z upływem czasu grzecznie się pilnował i nie oddalał się.
A co z pływaniem? Przez wszystkie dni (prócz ostatniego) nie było mowy, aby Maniek spotkał się twarzą w twarz z morską wodą, ale ostatniego dnia nastąpił przełom. Może dla niektórych to nic, ale dla mnie to bardzo dużo. Maniek oswoił się z wodą! Nie pływał, ale chociaż się zamoczył :). A wszystko dzięki zwykłemu patykowi, który mój tata znalazł na brzegu.
Zaczął się nim bawić z Łaciatym. Maniek był tak „nakręcony” na patyk, że bidak nie zauważył nawet, że wszedł do wody. W ogóle tego dnia na morzu były niezłe fale i rzucając mańkowego patyka w morze, fale po krótkim czasie przynosiły patyk z powrotem na brzeg.
Ten dzień pomimo brzydkiej pogody był moim ulubionym dzięki odważnej postawie Mańka.
Jestem z niego dumna, że chociaż na chwile zapomniał o strachu i zaczął dobrze się bawić.
Szybko nadszedł dzień powrotu. Pakowanie, pożegnanie i droga powrotna.
Kilka zdjęć z wyjazdu:







 Zapraszam do obejrzenia reszty zdjęć : https://www.facebook.com/profile.php?id=100003383363483&sk=photos&collection_token=100003383363483%3A2305272732%3A69&set=a.383263621796413.1073741829.100003383363483&type=1

 Jeżeli popełniłam w poście jakieś błędy, wybaczcie...  jest już dosyć późna godzina i mózg mi się wyłączył :P
Podsumowując... był to nasz pierwszy i na pewno nie ostatni wyjazd wakacyjny. Było świetnie i już nie mogą się doczekać wakacji za rok. :D
Życzymy udanych ostatnich chwil wakacji, Marcela i Maniek :)

piątek, 9 sierpnia 2013

Wyjazd

Witajcie! :)
Czy Wam też już dają w kość te upały? Nam bardzo. Chłodzimy się jak możemy.
Znanym wszystkim sposobem na upał jest woda. Woda, woda, dużo wody! :D
Woda w misce jest bardzo ważna, nie zapominajmy o tym! Ale nie tylko ta w misce. W gorące dni psom pomagają też kąpiele (na przykład w basenie). To bardzo fajny pomysł. Razem z psem mamy niezły ubaw ;). Tylko co zrobić, aby zachęcić psa do zamoczenia się (już w ogóle nie mówiąc o pływaniu)? To pytanie zadaję sobie od roku, kiedy to pierwszy raz Maniek pojechał nad jezioro. Można było go namawiać godzinami... ani smaczek, ani piłeczka nic tu nie pomogły.
Nie wydaje mi się żeby Maniek nie lubił wody, on po prostu się jej boi. Już sama nie wiem jak go zachęcić. Wiem, że dobrym pomysłem na wybrnięcie z tego problemu jest to, aby strachliwego psa przekonał jakiś pies, który wodę uwielbia. Tylko skąd ja wezmę drugiego psa? ;)
Oczywiście nie mam zamiaru naciskać na Mańka, bo najważniejsze dla mnie jest to, aby on czerpał z tego radość. A nie ma radości, gdy kogoś do czegoś zmuszamy. Wiem ile frajdy i relaksu może dawać psu pływanie i po prostu chciałabym, aby Maniek też mógł się tak odprężyć.
A jak jest z Waszymi psami? Znacie jakieś skuteczne metody na lęk psa przed wodą? :)

Już jutro jedziemy nad morze. Będzie to pierwsza tak daleka podróż Maniusia. Najdalsza była nad jezioro, której jest oddalone od domu zaledwie 40 minut. A tu ponad 4 godziny, ale jestem dobrej myśli :). Jedziemy do Kołobrzegu, który niestety nie jest tak blisko Torunia jak się wydaje. O wiele bardziej opłacałoby się jechać do trójmiasta, bo dzięki autostradzie możemy tam czmychnąć w niecałe 2 godzinki. Ale dla czego właśnie Kołobrzeg? Tak się składa, że w tym mieście jest pensjonat, który prowadzi moja ciocia. To właśnie dzięki niej mam Mańka. Łaciaty będzie miał okazje do spotkania ze swoją mamą, z czego bardzo się cieszę. Dodatkowo na plaży, na którą zawsze chodziliśmy (nie jadę tam po raz pierwszy, ale po raz pierwszy z Mańkiem) utworzono strefę spacerów ze zwierzętami, więc z powodzeniem będziemy mogli Mendziałkę zabierać na plaże. Jestem strasznie ciekawa, jak Maniek zareaguje na taką wielką przestrzeń (morze).
Mam wielką nadzieje, że uda się odpędzić te wszystkie strachy Maniusia związane z wodą i będziemy mogli razem pływać w morzu. Trzymajcie kciuki! :)

Wczoraj byłam kupić klatkę dla Mańka. Długo się zastanawiałam czy kupić materiałową czy może metalową. W końcu zdecydowałam się na metalową. Może i jest dużo cięższa i mniej poręczna, ale za to łatwiej utrzymać w niej czystość.

No więc żegnamy Was na około tydzień. Po powrocie obiecuję dużo zdjęć, bo w tym poście ich zabrakło (za co przepraszam). Mam nadzieje, że znajdzie się też zdjęcie z pływającym Mańkiem. A Wam życzymy miłych wakacyjnych chwil i odrobinę chłodu w te upalne dni.
Pozdrawiamy, Marcela i Maniek :)

sobota, 3 sierpnia 2013

Pierwszy post

Tak więc jest – pierwszy post. Długo zabierałam się do założenia bloga, ale w końcu się udało.
Blog powstał z myślą o moim ukochanym psie Mańku, abyśmy mogli dzielić się ciekawymi wydarzeniami z naszego życia.
Witam Was wszystkich. Jestem Marcela. Obecnie jestem uczennicą klasy drugiej gimnazjum. Uwielbiam psy od kiedy tylko sięgam pamięcią, ale moja przygoda z nimi zaczęła się kilka lat temu, kiedy to do mojego domu zawitał pies, który odwrócił moje życie do góry nogami. Nie wiem jak by to było gdyby do tego nie doszło. Jaką osobą bym była, czym bym się interesowała? Bardzo wiele się od tamtego czasu zmieniło. Zmieniłam się ja, zmienił się Maniek. Dużo się dzięki niemu nauczyłam. Odkryłam sporty kynologiczne i swoje nowe pasje. Dziś jest to częścią mnie i nie wyobrażam sobie bez tego życia :) Mam nadzieje, że blog Wam się spodoba i będziecie go odwiedzać :D Zapraszam jeszcze do zajrzenia do zakładki „Maniek”
Pozdrawiamy Was wszystkich serdecznie, Marcela i Maniek